poniedziałek, 26 listopada 2018

Rozdział 8 spokojne oblicze

***
Następnego dnia do pokoju Jace'a wpadła Isabell. Chciała powiadomić go o śniadaniu, które za pół godziny miało odbyć się w jadalni. Nie podejrzewała wcale, że młody Herondale nie był sam. Na jego łóżku leżała czupryna rudych, długich i kręconych włosów. Isabell zdziwiła się gdy spostrzegła iż właściciela pokoju w nim nie nie ma. Wytężyła słuch i usłyszała cichy szum wody i delikatne nucenie. Czarnowłosa stwierdziła, że zostawi kartkę z wyjaśnieniem dlaczego tu była i po cichu wyszła z pokoju.

***

Rano Jace obudził się bardzo szczęśliwy i wypoczęty, a zasługą tego była rudowłosa postać, która spała przytulona do jego piersi. Bardzo się ucieszył, że obudził się przed nią, gdyż mógł patrzeć na jej spokojne oblicze podczas snu, a rzadko  kiedy ma możliwość tego. Przeważnie rudowłosa budziła się znacznie wcześniej od niego i to ona przyglądała się jemu, o czym on nawet nie wiedział. Przyglądał się jej aż do wschodu słońca. obserwował jak delikatne promyki słońca tańczą na jej zamkniętych powiekach. W końcu postanowił, że musi wstać jeśli chce zjeść ciepłe śniadanie. Naszykował sobie ubrania, które składały się z czarnych długich spodni i szarego podkoszulka. Z takim zestawem ubrań poszedł do łazienki się odświerzyć.

***

Kiedy rudowłosa się obudziła Jace'a  niebyło już obok niej a pościel w miejscu, w którym leżał była już chłodna co mówiło, że dawno temu wstał. Clary usiadła i przeciągnęła się. Rozejrzała się po pokoju i dostrzegła małą karteczkę zapisaną drobnym i pochyłym pismem.

Przepraszam, że weszłam do pokoju bez pukania, ale chciałam was tylko powiadomić iż o godzinie 8:30 mamy śniadanie.
                                     Jeszcze raz przepraszam.
.                                                             Izzy <3
Rudowłosa szybko spojrzała na zegarek wiszący na ścianie i zrozumiała, że ma niecałe półgodziny do śniadania. Jak opażona wyskoczyła z łóżka i wybuegła do swojego pokoju gdzie z szafy wyjęła czarną bieliznę i tego samego koloru obcisłe czarne rurki z wysokim stanem a do tego szary podkoszulek i weszła do łazienki się umyć. Po wykąpaniu i ubraniu się wysuszyła włosy i wyszła z łazienki prosto do jadalni.

***

Po wyjściu z łazienki Jace się trochę zasmucił ponieważ w jego pokoju nie było śladu rudowłosej. Jedynie rozkopana kołdra na łóżku mówiła o tym, że nic mu sie nie wydawało. Spojrzał na podłogę i w oczy rzuciła mu się karteczka zapisana pochyłym pisemem i podpisem Isabell. Stwierdził, że spotka Clary w jadalni. I z taki zamiarem ruszył w tamtą stronę.


****

Przepraszam robaczki za tak długą przerwę w pisaniu, ale w ostatnim czasie bardzo dużo się u mnie działo a sam rozdział powstawał około 3 miesiące, ale dzisiaj się przyłożyłam i z okazji, że mam jutro urodzinki to dokończyłam.
Mam nadzieję,że wam się podoba. Piszcie w komentarzach jakie wrażenia i krytyka mile widziana ponieważ będę wiedziała nad czym mam popracować. Jeszcze raz przepraszam.
Wasza Clarissa 💗

sobota, 29 lipca 2017

Rozdział 7 Obsesja

   Po zjedzeniu smacznego śniadania rodzeństwo tak jak zapowiadało, oprowadziło nowych po instytucie tak dokładnie, że chyba już nigdy się w nim nie zgubią. Po oprowadzaniu, Isabell zabrała rudowłosą do swojego pokoju, aby ją lepiej poznać. Wiedziała o niej tylko jak się nazywa, ile ma lat i że ten blondwłosy chłopczyk ją kocha. Ale tego ostatniego nie była pewna więc wolała ją zapytać. Nie mogła zaprzeczyć, że te kręcone na końcach blond włosy i złote oczy ją nie kręciły. Bo kręciły i to bardzo, ale najpierw musiała dowiedzieć się jakie relacje między sobą ma ta dwójka.

Pokój Isabell niewiele różnił się od tego rudowłosej. Różnił się tylko ilością poduszek i tym że po środku leżał duży puchowy biały dywan a ściany były w kolorze jasnego błękitu.

-  A więc... Co jest pomiędzy tobą a Herondalem ? - zapytała od razu po tym jak Clary usiadła na jej łóżku.

- A co ma być ? - zapytała zdziwiona tym pytaniem.

- No widzę, że Jace ma coś do ciebie, ale w dobrym tego słowa znaczeniu - powiedziała z lekkim uśmiechem i sama usiadła na łóżku pełnym różnokolorowych poduszek.

- Jace jest dla mnie jak brat.Odkąd się tu pojawiliśmy nie spuszcza mnie z oczu. Bardzo się martwi - dodała z lekkim uśmiechem na ustach - Ale to nie oznacza, że musi mnie pilnować przez cały ten czas. To jest mega wkurzające. - Uśmiech spełzł z jej twarzy.

- Ale słodkie. W ten sposób pokazuje, że mu na tobie zależy - powiedziała Izzy. Była już całkowicie pewna, że nie będzie miała szans w porównaniu z Clary. Po prostu nie mogła się pomiędzy nich wcinać, jeszcze to ona by na tym krzywo wyszło i dopiero by było.

- Niby tak, ale jednak... Nie chce być szpiegowana dwadzieścia cztery godziny na dobę - mówiąc to podeszła do drzwi i je otworzyła od razu do pokoju wpadła blond czupryna. Chłopiec podniósł się z ziemi zostawiając całą gracje z jaką zwykle chodził za drzwiami.- Widzisz ? - zapytała się Izzy -
Dlaczego mnie szpiegujesz ?- tym razem zadała pytanie Jace`owi.

-Może wyjdziemy i pójdziemy do mojego pokoju ?  Tam pogadamy.-zapytał niepewnie chłopiec. Jeszcze nigdy nie został złapany na podsłuchiwaniu. Czuł zażenowanie.

- Dobra. To my idziemy. Do zobaczenia na obiedzie - powiedziała Clary i wyszła z pokoju.

- Ta ymmm to do zobaczenia - zająkał się blondyn.

Niestety czarnowłosa nie zobaczyła ich ani na obiedzie ani na żadnym innym posiłku, który miał miejsce dzisiejszego dnia.

***

- Jace noooo ! Nie możesz mnie wiecznie szpiegować ! - powiedziała rudowłosa gdy tylko drzwi za blondynem się zamknęły.

- Nie wiecznie. Dziś był pierwszy raz.- Powiedział zażenowany.

- Nie prawda! Ja doskonale o tym wiem i ty również ! - krzyczała dalej na niego.

- No dobra może nie był to pierwszy raz, ale ja po prostu się o ciebie martwię. - Powiedział ze skruchą w głosie.

- To powoli zamienia się w obsesję a nie martwienie się, Jace. TU jesteśmy bezpieczni. Okey ? Zrozum to  - powiedziała zrezygnowanym głosem.

- Ale ja im nie ufam. - powiedział na swoją obronę.

- Ale twoi rodzice im ufają a ty powinieneś zaufać im. Ja tak właśnie robię. - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach.

- Ale ja nie ufam tej czarnej. Jest jakaś taka podejrzana i na dodatek tak dziwnie na mnie patrzyła ! - powiedział na swoją obronę.

- Bo jej się spodobałeś, kretynie ! - powiedziała rudowłosa śmiejąc się z jego ogłupiałej miny.

- Ale ona mi się nie podoba! Mi podoba się ktoś inny - dodał szeptem.

 Na tej rozmowie spędzili cały dzień.  Nikt nie był głodny więc nie schodzili. Leżeli na łóżku chłopaka i zaśmiewali się do łeż z opowiadanych przez siebie historii jakie razem przeżyli.

- Ohhhh ale późno! - krzyknęła zdziwiona dziewczyna - lepiej pójdę do siebie się położyć spać - już chciała wstać ale chłopczyk jej to uniemożliwił.

- Zostań.  Co jeśli znów będziesz miała ten koszmar? - zapytał.

- No dobra zostanę, ale daj mi jakąś koszulkę do spania - zaśmiała się. Poszła do łazienki przebrała się w koszulkę daną przez chłopca i wróciła do pokoju. Położyła się obok niego, wtuliła głowę w poduszkę, życzyła chłopakowi dobrej nocy i ostatnie co poczuła to jak dłoń Jace`a wślizguję się pod jej szyje a ten ją przyciąga do swojego torsu.  Z delikatnym uśmiechem usnęła wtulona w młodego Herondela, i nie żeby jej to przeszkadzało. Co to to nie. Bardzo jej się to podobało.

***

Hej robaczki to znowu ja :) Jak tam mijają wam wakacje ? Mi na razie nieźle ale zawsze mogło by być lepiej :). Mam nadzieję, że wam mijają dużo lepiej.
Proszę o komentowanie, chę wiedzieć co sądzicie o moim blogu. Nie bójcie wyrażać swojej opinii na temat tego co piszę. Negatywne komentarze też są mile widziane, chciałabym wiedzieć co moge waszym zdaniem poprawić.
Pozdrawiam i życzę udanych wakacji wasza Clarissa Fairchild.

niedziela, 23 lipca 2017

Rozdział 6 Ślicznotka

Rano kiedy dzieci wstały i się wyszykowały, zeszły do kuchni, aby zjeść śniadanie. W kuchni spotkali panią Lightwood i nienanego im mężczyznę który mógł mieć nie więcej niż dwadzieścia pięć lat. Miał krótko przystrzyżone kruczoczarne włosy. Oczy miał koloru ciemnej czekolady, lekki zarost dodawał mu poważności i kilku lat. Ubrany był w czarną koszulkę na krótki rękaw i tego samego koloru spodnie. Buty miał mocne i skórzane. Zza cholewki buta było widać mały ostrze. Sam mężczyzna miał na twarzy uśmiech który kompletnie niszczył wszystkie myśli dzieci, że jest surowy.

- Dzieci nie bójcie się - Powiedziała spokojnie pani Lightwood - To mój mąż Robert - przedstawiła im mężczyznę. Ten spojrzał na nich i uśmiechnął się jeszcze szerzej - Robercie, to są Clarissa Morgenstern i Jonathan Herondale - powiedziała do męża.

- Jace - poprawił kobiętę blondwłosy. Nie lubił gdy ktoś zwracał się do niego całym imieniem. To było za bardzo oficjalne dla niego.

- Clary - powiedziała w tym samym czasie rudowłosa. Tak jak chłopczyk nie lubiła gdy mówiono do niej pełnym imieniem, tyle tylko, że ona po prostu nie lubi swojego imienia.

- Oh, przepraszam - powiedziała pani Lightwood. - Robercie to są Clary Morgenstern i Jace Herondale - powiedziała z dobrotliwym uśmiechem na twarzy.

- Miło mi was poznać - powiedział mężczyzna z lekkim uśmiechem.

 Chciał coś powidedzieć, ale niezdążył ponieważ do kuchni wbiegło czarnowłoswe rodzeństwo.

- Isabell, Alecu prosiłam was abyście się zachowywali. Mamy gości! Uspokujcie się i przedstawcie - zrugała ich pani Lightwood. Dzieci opuściły głowy i przeprosiły ze skruchą po czym jak gdyby  nigdy nic podeszli do rudowłosej i blondwłosego uśmiechnięci, jak gdyny incydent z przed chwili nie miał miejsca.

- Cześć jestem Isabell  a to mój starszy brat Alec - przedstawiła siebie i brata Isabell.

Isabell była dość wysoką dziewczynką. Miała długie kruczoczarne włosy i czekoladowe oczy. Ubrana była w czarną bluzkę z długim rękawem i równierz czarną rozkloszowaną spudniczkę. Czarne lakierowane balerinki uroczo dopełniały całą stylizację. Alec był jej męską kopią tyle tylko że on miał krótkie włosy. Ubrany był w granatową koszulkę z białym nadrukiem i czarne długie spodnie. Czarne buty za kostkę, idealne do biegania.

- Izzy umiem się przedstawić - odezwał się czarnowłosy z lekkim uśmiechem. - jak już wiecie jestem Alec - podał dłoń blondwłosemu.

 - Jace - odparł i uścisnął dłoń czarnowłosego - a ta ślicznotka obok to Clary - Dodał z wielkim uśmiechem na ustach patrząc na delikatny rumieniec wpływający na jej policzki

- Hej - uśmiechnęła się zarumieniona, niepewnie do rodzeństwa. Isabell do niej podbiegła i najzwyczajniej się do niej przytuliła po czym podeszła do Jacea i podała mu dłoń.

- Izzy - usmiechnęła się.

Kiedy każdy się przedstawił do kuchni weszli rodzice Jacea. Usiedli przy stole i zaczęli rozmawiać z państwem Lightwood, Dzieci wzruszyły ramionami i zaczęli sobie nakładać jedzenia.

- Po śniadaniu możemy was oprowadzic po instytucie. Co wy na to? - zapytał Alec.

- Jasne. Czemu nie? - odezwała się rudowłosa smarując kanapkę masłem.

***
Tak jak ostatnim razem prosze o komentarze.
Wasza Clarissa Farichild 

niedziela, 16 lipca 2017

Rozdział 5 Koszmar

 Kiedy doszli do pierwszego pokoju okazało się, że to pokój dla młodego chłopaka czyli akurat dla Jace`a. Pokój był w kolorach czerni i ciemniejszego niebieskiego, ale nie było w nim wcale ciemno, wręcz przeciwnie dzięki dużemu oknu na całą ścianę było bardzo widno. Okno znajdowało się naprzeciw drzwi. Z lewej strony obok drzwi była wielka szafa na ubrania . Przy przyległej ścianie stało wielkie łóżko na którym zmieściłyby się trzy dorosłe osoby. Pościel była w kolorze granatu a poduszki były białe z granatowymi paskami. Po obu stronach łóżka stały małe szafeczki  nocne. Zaraz przy szafeczce os strony okna stało białe biurko z wysokiego połysku a na ścianach wisiały półki na książki. Na przeciw łóżka były drzwi najprawdopodobniej do łazienki, obok drzwi była komoda najprawdopodobniej na jakąś broń właściciela pokoju, aby czuł się on bezpieczniej. Kiedy Jace wszedł do łazienki ciągnąc za rękę rudowłosej której do tej pory nie puścił, aż zachwiał się z wrażenia. Zaraz jak się wchodziło widać było białą umywalkę pod którą stała szafka. Nad umywalką wisiało duże lustro oprawione w czarną ramę. Z lewej strony stał prysznic a obok prysznica stała szafka.  Z prawej wanna. Wyszli z pokoju chłopca i weszli do pokoju który był umieszczony na przeciw. Jak się okazało ten pokój należał do Clary. ściany były w kolorze ciemnego fioletu, tylko jedna była jaśniejsza, i była to ta na której było okno. Po lewej stronie od drzwi była biała komoda z wysokiego połysku. Przy przyległej ścianie stało wielkie łoże z miętowym baldachimem. Pościel była koloru ciemnego fioletu, za to poduszki były koloru pastelowego fioletu i mięty. Obok łóżka stały małe szafeczki, również białe. Przy oknie stało biurko w tym samym kolorze co reszta mebli. Na przeciwległej ścianie obok okna stała toaletka z dużym lustrem i oświetleniem. Przed nią stała ciemno - fioletowa pufa. Obok toaletki były drzwi do łazienki. Z drugiej strony drzwi od łazienki stała wielka biała szafa. Kiedy dzieci weszły do łazienki ta nie zrobiła na nich już dużego wrażenia ponieważ układ i rozmieszczenie mebli było takie samo jak w pokoju chłopca. Kiedy dorośli wyszli z pokoju dziewczynki, chłopczyk postanowił jeszcze  chwile zostać.

- No i co myślisz na temat tego pokoju ? - zapytał zaciekawiony, nadal trzymając jej dłoń w stalowym uścisku. Nie chciał jej puszczać.

- Szczerze ? Nie jest zły.  Kiedy siedzieliśmy w salonie albo szliśmy korytarzami myślałam, że to będą jakieś zwykłe pokoje. Wiesz, ciemne proste meble, biurko i małe wąskie jednoosobowe łóżko.Myślałam, że będzie gorzej  - powiedziała po chwili - Ale jednak wole swój pokój w rodzinnej rezydencji.

- Twoja rodzinna rezydencja spłonęła - Przypomniał jej.

Dziewczynka zasmuciła się. Chłopczyk był zły na siebie, że musiał jej przypomnieć ten okropny ranek. Wziął ją w ramiona i zaczął delikatnie kołysać w przód i w tył, czasami na boki.

- Nie smuć się. Nie chciałem ci tego przypominać - Wyszeptał jej cichutko do ucha

- Nic się nie stało. Nawet na minutę o tym nie zapomniałam - przyznała się rudowłosa odsuwając się od blondyna.

 Puściła jego dłoń a ten od razu zaczął jej szukać, by na końcu znów trzymać jej dłoń w stalowym uścisku. Nie chciał jej puszczać ponieważ bał się, że gdy tylko ją puści stanie się jej jakaś krzywda.

- Spokojnie. Nic mi się nie stanie. Tutaj jesteśmy bezpieczni - powiedziała puszczając jego dłoń i podchodząc do komody.

 Otworzyła szufladę i zdziwiła się gdy zobaczyła pełno swoich rzeczy, ale  były tam też inne, nowe ubrania czy bielizna. Zaczęła szybko otwierać inne szuflady. w każdej były jej i nowe rzeczy. Zupełnie jakby ktoś wiedział co się stanie i przygotował się na to.

- Jace dlaczego tutaj są moje rzeczy ? - zapytała zdziwiona.

Chłopak podszedł do niej i sam stanął zdziwiony. Nie spodziewał się tego.

- Nie wiem. Może zapytamy rodziców rano ? Jest późno a ty musisz się wykąpać i odpocząć - powiedział i pocałował dziewczynkę w głowę - Przyjdę po ciebie rano jak będzie śniadanie, dobrze?

- Idź już i odpocznij - powiedziała z delikatnym uśmiechem.

Po godzinie oboje leżeli w swoich łóżkach świeżo wykąpani i pachnący. Dziewczynka zasnęła od razu,ale chłopczyk nie spał do północy.

Clary obudziła się około godziny drugiej rano cała spocona i wystraszona. Od razu wybiegła z pokoju i pobiegła do pokoju na przeciw. Jace który zasnął niedawno nie był zachwycony tak wczesną pobudką, ale gdy zobaczył że to Clary od razu złagodniał. Zobaczył, że jest cała spocona i przestraszona, podszedł do komody wyjął z niej koszulkę i pokazał ręką na drzwi od łazienki. Clary od razu poszła pod prysznic. Zmoczyła się w chłodnej wodzie po czym wzięła żel pod prysznic chłopaka. Wyszła z pod prysznica wysuszyła się białym puchatym ręcznikiem, ubrała się w koszulkę chłopaka. Wyszła z łazienki i od razu pobiegła do łóżka na którym czekał już blondyn. Położyli się na łóżku. Jace przytulił Clary do siebie.

- Miałaś koszmar ? - zapytał cicho.

- Tak, ale nie chce o tym mówić. Chce po prostu zasnąć - powiedziała lekko ziewając i delikatnie dygocząc ze strachu.

- Uśniesz ? - zapytał zmartwiony

- Tak, usnę. Ty lepiej tez spróbuj zasnąć bo wyglądasz bardzo źle.


***

Mam do was pewną sprawę. Otóż widzę że wchodzicie na tego bloga, dzięki wam statystyki rosną, ale nie komentujecie wgl. Komentarze dają dużo sił i chęci do pisania dalej, przynajmniej mi. Więc prosze wszystkie osoby które to przeczytają o komentarz pod tym postem. Może to być nawet uśmiechnięta buźka czy serduszko. Chciałabym zobaczyć  ile osób czyta moje opowiadanie.
Do następnego posta.
Clarissa Fairchild

Obserwatorzy